aaa4
jest dobrze
Dołączył: 10 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Czw 13:52, 25 Paź 2018 Temat postu: as |
|
|
Wyciagnal do niej reke. Natalie uscisnela ja mocno.
-Co mozemy zrobic? - spytala.
-Moze nic - odparl Luis, wsuwajac palce pod opaske na oku i pocierajac to, co pod nia bylo - a moze wszystko. Potrzebne nam bron i pomoc.
-Od czego zaczniemy?
-Od tego.
Poszedl ku wyrastajacemu za nim zboczu i wyrwal z ziemi kilka krzakow, odslaniajac wejscie do jaskini, wysokie na piec stop i na tylez szerokie.
-Nie zauwazylam jej! - wykrzyknela Natalie.
-I o to chodzi. Bardzo niewielu ludzi o niej wie. Wewnatrz mamy bron i materialy wybuchowe, poza tym jaskinia moze sluzyc za kryjowke, gdybysmy potrzebowali.
-Skad ci przyszlo do glowy, zeby ja...
-W moim zawodzie oplaca sie byc ostroznym i przewidujacym.
-Moge zajrzec do srodka?
-Oczywiscie, ale radze ci przedtem spojrzec tam. Natalie odwrocila sie w strone, ktora jej wskazal, ale niczego nie zobaczyla ani nie uslyszala.
-Popatrz przez to - rzekl Luis, podajac jej lornetke, ktora wyjal z jaskini. - Skieruj ja powyzej szpitala, a potem posluchaj.
Zobaczyla go od razu. Dlugi pas startowy z rzedem na przemian bialych i niebieskich swiatel, wcinajacy sie ze wschodu na zachod w las, polozony w pewnej odleglosci od szpitala. Minute pozniej jej uszu dobiegl ten sam odglos, ktory Luis uslyszal znacznie wczesniej - warkot nadlatujacego samolotu. Patrzyla, jak obniza lot, podchodzac do ladowania od wschodu.
Lezeli obok siebie na polce skalnej, przekazujac sobie lornetke i obserwujac, jak samolot idealnie laduje, nastepnie zawraca na petli, ktora niewatpliwie w tym celu zostala zbudowana, a potem koluje do miejsca w polowie pasa startowego. Gdzies spomiedzy drzew wylonili sie Barbosa i Santoro w asyscie czterech mezczyzn, uzbrojonych w polautomatyczne karabiny maszynowe. Razem podeszli do samolotu, by powitac przybylych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|